Co tam się działo...
O 2 takich co poszli... i wygrali:)
Najważniejsze że była „świetna” pogoda...
Azaliż co tam się działo... względnie nietrudna trasa zamieniła się w ok 50% w klątwę jeziornych wiatrów 100Jezior#GRVL
Panujący tego dnia, umiarkowanych wiatr na odcinkach wokół dwóch największych zbiorników (Gopło i Pakość) zamieniał się w porywisty, choć jakże słoneczny „jeziorkan”... Nie tylko powstrzymywał na siłę obroty korby ale również wzbierał resztki podłoża, tzw. szuter wirujący, piach pędzący, czy asfalto-brud .
In plus natomiast – również trochę opalał strudzone zmaganiem twarze. A że w koncepcie 100Jezior#GRVL to głównie przeprawa przez mikroklimat dwóch dużych akwenów i kilkudziesięciu mniejszych jezior zwyczajnie nie było łatwo- na miarę wcześniejszych planów i oczekiwań. Pierwsze 50 km upłynęło przy turbo wietrze w plecy, podczas którego niektórzy utrzymywali zawrotne tępo, przejeżdżając ten szutrowo - piaszczysty odcinek poniżej półtorej godz. Niestety już na zwrotce na północ przy j. Gopło, zaczęła się klątwa Popiela. Walka z najintensywniejszym na trasie wiatrem (potem było już tylko prawie troszkę lepiej:) zaowocowała pierwszym wyczerpaniem, kryzysami w tym nawet DNF. Na szczęście po minięciu Gopła wschód/zachód, na odcinku centralnie pod wiatr czekał długi, leśny chilloutowy kawałek, niemal całkowicie chroniący przed tym żywiołem. Kolejna wspinaczka po mapie to okrążenie jeziora Pakość, które trochę mniej na początku- brzegu wschodnim, ale już na zachodzie zdecydowanie bardziej dało w kość...
Nie wszystkim dane było spędzić ten dzień w całkowitym słońcu (naturalnie wielu Uczestników spędziło też noc:), gdyż zjawiska pogodowe na tym odcinku, choć chwilowe: burza piaskowa, ulewa z intensywniejszym wiatrem i krótkie gradobicie, dały się chyba najbardziej we znaki. Na szczęście sama końcówka pozwalała na chwile odetchnąć- znowu po kilku, kilkunastu godz. uraczyć wiatru w plecy, lecz czy to wtedy miało jeszcze jakieś znaczenie...
Bardzo się cieszymy, że chcieliście z nami współtworzyć tę pierwszą edycję 100 Jezior#Gravel, stworzyciele iście liryczny klimat z nutą Piwojad'a, który schodził szybciej niż ciepłe kajzerki z żurkiem. Baza imprezy okazała się cudowną oazą spokoju, zamienioną w rowerowe miasteczko.
Ponadto tak duża frekwencja zgłoszeni/przyjechali (pogoda...) bardzo pozytywnie zaskoczyła. Mamy też kilka ciekawych opinii od Was, pozwolimy sobie przytoczyć:
„
super trasa, fajnie byłoby przejechać ją w normalnych warunkach
fajne wpisowe a wyjazd "za granice", pustynne krajobrazy i szutry niczym w Afganistanie
gdyby nie ten wiatr, nic bym nie zapamiętał, trasa nie robi wrażenia, na szczęście dzięki temu była taka walka, że na długo utkwi w pamięci, także ok.
jaki czas na mecie w tej aurze? – 10 godzin ( tak też zrobili).
w ogóle nie znam tych okolic, nie byłem świadomy, że tu jest taki gravelowy potencjał...
bardzo przyjemna, płynna i czytelna trasa, przeważnie o charakterze szerokich „autostrad”
dużo asfaltu, prawie 58% ale na początek sezonu to może właśnie akurat
fajny klimat, niezłe tu te jeziorka
"przyjadę tu z rodziną, takie ciche i ukryte miejsce na uboczu świata (Pensjonat Pod Strzechą)... „
Dzięki za wszelkie opinie, Wasz entuzjazm pomimo klątwy wiatru, gradu, burz i jezior, przerasta nas ładunkiem pozytywizmu rysując ścieżkę planów i wyzwań...
Być może zdążymy z mini tomikiem poezji szutrowej przed końcem roku.