O nas
Ciężko nie doszukiwać się w tym wszystkim  liryki, gdy na 300 km mijasz pozdrawiającą się miłym chrumkaniem świnkę, albo na 'przyleśnym'  odludziu polnym,  latającego sobie swobodnie byka.   
O krajobrazach już nie wspomnę, wiecie jak ciężko ich nie dostrzegać, nie plując sobie w brodę częstokroć siarczyście jaka szkoda, że nie mogę zostać tę chwile dłużej, choćby zatrzymać się, już nawet nie rozkładając kosza z ceratką i namiastką pikniku.  
Spokój leśnej nocy przy lekkim wietrze i subtelnie plusowej temperaturze bywa równie niepowtarzalny jak najbardziej twórcze i epickie miejsca jakie jesteśmy w stanie granicą swego umysłu zaplanować, bez roweru.  
Ciężko nie dopatrywać się w tym wszystkim poezji, która to właśnie nie widomo dlaczego, i po co w ogóle, czy ma sens, nie istnieje desygnatywnie a inspiruje, leczy zarazem umysły jak i wnętrza, napawa cię życiem...
Ciężko też nie pokusić się o tę analogię - tym właśnie jest lub choć bywa Gravel... Nie sposób zestawić go z innym gatunkiem, pominąć,  zbagatelizować, choć jest zwyczajnym tworem wyobraźni, nie musi istnieć, a robi robotę jak mało który :)
Szosowcom na sen z powiek, a ludziom na ratunek <just smile>:)
Ciężko wskazywać kiedy w końcu ten 1000-siączek longiem przyjdzie, ale za to wciąż cele przed nami:-)

A na konkretnej 'wyrpie' to wiadomo  już nawet samym wierszem ciśniesz:)





k

